wtorek, 3 listopada 2015

Nie inaczej

Czytają to jacyś wielbiciele absurdu? Jeżeli tak, to pewnie nie obcy jest Wam Monty Python i znacie (jeżeli nie z nazwiska, to z widzenia) Johna Cleese’a. Chociaż Tak czy inaczej… to jego pierwsza książka, pisał już od dawna. Nie prozę, nie wiersze – skecze.


Jeżeli próbowaliście kiedyś stworzyć od podstaw tekst, który rozbawi tłumy, to wiecie, jak trudna jest to sztuka. Nic tylko zazdrościć mu talentu do pisania… nie tylko śmiesznych scenek. Książkę czyta się niezmiernie miło. Najbardziej podobał mi się początek, czasy dzieciństwa i młodość Cleese’a oraz sposób, w jaki opisywał swoją rodzinę. Szczególnie rodziców. Sama narracja momentami przypominała mi opowiastki przy trzaskającym kominku, jakby mówiła do nas bliska osoba, a nie ktoś nieznajomy, gwiazda – znany na całym świecie komik.

Później, jak to i w samym życiu, robi się coraz poważniej, praca, obowiązki i gdzieś ten czar umyka. Luźne historyjki czasem zamieniają się w zeznania na policji, sypie się lawina nazwisk i zaczynam się gubić. Koledzy ze studiów, zajęć dodatkowych, znajomi z pracy, koledzy kolegów… Dość typowe w autobiografiach. Czekam na taką, w której rozrysowane będzie coś na kształt drzewa genealogicznego, pokazującego zależności między występującymi bohaterami.


W Tak czy inaczej… jest coś motywującego. Nie żadne bzdury o mocy podświadomości, sile pasji i nieustannym dążeniu do celu. Autor inspiruje własną historią. Ot zwykłe życie pokracznego mięczaka z „niższej klasy średniej”, który poszukuje sam siebie, odkrywa swoją męskość i talent. Może w pewnym momencie ziszcza się nawet amerykański sen. Obserwujemy jego podróż przez życie i nie robimy tego przez różowe okulary. Cleese nie boi się bowiem mówić o własnych słabościach, czy to na poważnie, czy żartując:

„Absurd i nonsens sprawiają, że wyję ze śmiechu, podczas gdy w najgłębszych zakamarkach psychiki najbardziej obawiam się poczucia bezsensu. Czyżbym próbował rozbroić strach śmiechem i w ten sposób zmniejszyć zagrożenie?”,
„Wiem, że ta książka ma być autobiografią, ale faktem jest, że większość z was guzik obchodzę jako człowiek i nie macie za grosz współczucia dla moich licznych cierpień, które sprawiły, że jestem tak wyjątkowy. Nie, kartkujecie przeraźliwie smutną historię mojego życia w nadziei, że znajdziecie parę śmiesznych kawałków, zgadza się?”.

Jestem niemal pewna, że tytuł nadano książce dopiero po jej ukończeniu. „Tak czy inaczej” powtarza się w niej bardzo często. Cleese ma bowiem skłonność odbiegać od tematu, co robi oczywiście w sposób uroczy, a te trzy tytułowe słowa pojawiające się w tekście kierują czytelnika z powrotem do głównego wątku.

Nie mogę natomiast rozgryźć innej rzeczy… Większość śmiecheszków czy ironii jest bardzo łatwa do odczytania w narracji Cleese’a. Nie chcę tu rzucać oskarżeń, ale autor wielokrotnie powtarza, że polka to taniec wywodzący się z Polski… i zupełnie nie brzmi to jak żart. Wiem, że ta nazwa jest bardzo myląca, ale to już wina Czechów. Gdyby nazwali ją czeszką, nikt nie miałby wątpliwości. Musiałam się do czegoś przyczepić, żeby nie było tak różowo. Przepraszam.

Najlepszy dowcip Cleese wyciął mi jednak na końcu książki. Oczywista oczywistość, że czekałam najbardziej na historie Monty Pythona, kulisy powstawania filmu Żywot Briana czy Świętego GraalaTak czy inaczej… kończy się właściwie w momencie, gdy zaczyna się Latający Cyrk Monty Pythona. A przecież to nie koniec życia komika, to dopiero początek. Na pewno miał jeszcze wiele ciekawego do napisania, przecież zdążył przedstawić czytelnikowi tylko jedną ze swoich czterech żon.

Jest jednak światełko w tunelu. Ostatnie zdanie w książce brzmi następująco: „Może powinienem odtąd pisać książki”. Czekam więc na kolejny tytuł sygnowany nazwiskiem Johna Cleese’a.


PS. Tak, (nadal) uważam, że w pewien pokręcony sposób autor Tak czy inaczej… jest przystojny. Jego apetyczność wzmaga niezwykły intelekt i ogromne poczucie humoru. Dwie cechy, które wielbię u facetów. Gdybym była w jego wieku – brałabym.


Tak czy inaczej…
John Cleese
Wydawnictwo Albatros
2015


0 komentarze :

Prześlij komentarz

Podoba Ci się ten wpis? Podziel się tą wiadomością z innymi.
Polub, udostępnij, napisz komentarz, podaj dalej!