wtorek, 14 lipca 2020

Mezalians powieściowy

Bywa, że ludzie omijają z daleka książki wielkich autorów, bo wydają się im zbyt wydumane i niezrozumiałe, czy po prostu nie wpasowują się w ich potrzebę sięgnięcia po czytadło, które będzie niczym więcej, niż tylko łatwą rozrywką. A czy wiecie, że Gombrowicz też popełnił takie czytadło?


Większość, gdy słyszy Gombrowicz, myśli od razu Ferdydurke, bo dla wielu była to lektura szkolna. W zależności od tego, jak dalece były wówczas rozwinięte nasze czytelnicze gusta i w jaki sposób polonista czy polonistka objaśniła nam (lub nie) zawiłości tej awangardowej powieści – myślimy o niej dziś: niezrozumiałe dziwactwo lub: świetny tekst o byciu sobą i procesach, które sprawiają, że jesteśmy, jacy jesteśmy. Z Gombrowiczem nie kojarzy nam się romans, kryminał, czy powieść gotycka i zupełnie nie dziwi ten fakt, gdyż sam autor dość długo ukrywał swój skok w bok w nurt popularnych czytadeł.

Powieść Opętani ukazywała się odcinkami w dziennikach w roku 1393, opatrzona pseudonimem Z. Niewieski, a Gombrowicz przyznał się do jej autorstwa całe trzydzieści lat później. Odłożę na bok wszelkie dywagacje nad genezą utworu, zostawiając dla ciekawskich na końcu tekstu małą bibliografię opracowań stworzonych przez mądrych ludzi, a ja głupia opiszę po prostu swoje wrażenia po spotkaniu z Opętanymi.

Przede wszystkim muszę przyznać, że intryga skonstruowana przez Gombrowicza naprawdę mnie wciągnęła. Częste zwroty akcji i tajemnica skryta w starym zamku, sprawiły, że trudno było oderwać się od lektury. Dwa główne wątki przeplatają się wzajemnie, nadając książce odpowiedniego rytmu – raz bardziej wciągają romansowe perypetie Mai Ochockiej i Leszczuka, później pochłania bez reszty sekret oszalałego hrabiego Holszańskiego. Można jednak odczuć, że to wszystko nie do końca jest na serio…


Zarówno postacie, jak i wydarzenia zawarte w Opętanych są nieco przerysowane, jakby autor zawarł w nich odrobinę kpiny i ironii. Sprowadzenie tajemniczych demonicznych sił ukrytych na zamku do przedmiotu ręcznika, czy też szmaty wręcz bawi. Cała sceneria opuszczonej zaniedbanej fortecy, nadgryzionej zębem czasu, osnutej mrożącą krew w żyłach legendą wraz z jej szalonym właścicielem – czy można znaleźć lokację bardziej zdatną do powieści gotyckiej?

Podobnie dzieje się z wątkiem romansowym Mai i Leszczuka – ot, taka klasyczna powieściowa drobnostka, jak różnica klasowa bohaterów, mezalians, na którym zbudowano już setki powieści miłosnych. Jednoczesna pogarda sobą nawzajem i silny poryw serca, którego nie można powstrzymać, to podwaliny uczucia bohaterów. Przywiązanie to (czy może raczej „podobieństwo”, jak jest to określane w książce) jest mocno zawiłe i bardziej poraża swoim poplątaniem niż faktycznym natężeniem głębokich romantycznych doznań.

Wrzućmy do tego jeszcze jasnowidza – mędrzec ze szkiełkiem i okiem i romantyk zarazem – gdy pojawił się na kartach książki, pomyślałam „Co jeszcze? Czym jeszcze bardziej mógłby zamącić Gombrowicz?”. Lecz pisarz zręcznie balansuje między śmiechem wprost a pompatycznością i tragizmem narastających zdarzeń. Przerysowuje postacie i puszcza oko do czytelnika, podpisując z nim pakt na dobrą zabawę. Niby wiadomo, że to wszystko nie do końca jest na poważnie, a jednak z zapartym tchem śledzi się galopującą akcję.


Opętani to inne oblicze Gombrowicza – zamiast schemat sprowadzać do absurdu, prowadzi powieść absurdalnie schematyczną i kierując się niskimi wzorcami gatunkowymi, tworzy dzieło z założenia popularne. To trochę jakby Tokarczuk, z całym dobrem inwentarza swojego pióra, napisała teraz wciągający erotyk z gatunku Blanki Lipińskiej, tylko trochę podszyty ironią. Czy już na samą myśl o takim mariażu nie macie ochoty rzucić wszystkiego i brać się za lekturę? Połączenie sacrum niepospolitego pisarza i profanum pospolitej formy to ciekawy eksperyment, który według mnie Gombrowiczowi udał się doskonale.


Opętani
Witold Gombrowicz
Wydawnictwo Literackie
2013


J. Jarzębski, Kicz jest w nas w: tegoż, Podglądanie Gombrowicza Kraków 2000.
J. Jarzębski, „Opętani” – zapomniana powieść Gombrowicza; O demonach Gombrowicza; Jeszcze o demonach Gombrowicza, w: tegoż,Powieść jako autokracja, Kraków 1984
K. Jeleński, Pożytek z niepowodzenia w: W. Gombrowicz Opętani, Warszawa 1990.
E. Graczyk, Widmo „Opętanych”, w: tejże, Przed wybuchem wstrząsnąć. O twórczości Witolda Gombrowicza w okresie międzywojennym, Gdańsk 2004.

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Podoba Ci się ten wpis? Podziel się tą wiadomością z innymi.
Polub, udostępnij, napisz komentarz, podaj dalej!