poniedziałek, 1 października 2018

Ostatni raz on

Do pewnych rzeczy lepiej nie wracać. Nie warto dawać kolejnej szansy ludziom, którzy już kiedyś nas zawiedli. Na przykład kiedy sięgasz po kolejne dzieło pisarza, którego poprzednia książka cię rozczarowała... Ale czy ten legendarny Step z Trzech metrów nad ziemią myśli podobnie?



Bohaterowie są stereotypowi, bezbarwni i niestety w większości po prostu głupi i odrealnieni. Nie polubiłam żadnej postaci, a przecież pamiętam, że w dwóch poprzednich częściach miałam swoich faworytów, komuś kibicowałam, coś mi się tam podobało… Trzy razy ty kompletnie leży jeżeli chodzi o prowadzenie bohaterów, brak im spójnych charakterów, brak celów – większość z nich jest, bo jest, zupełnie niepotrzebnie, nic nie wnoszą do historii, nie oddziałują na czytelnika, nie oddziałują na głównych bohaterów, zapełniają jedynie karty książki.

Jeżeli chodzi o zaplecze emocjonalne postaci – to raczej półki niż magazyny. Półki skąpo zastawione i to jeszcze towarem tylko i wyłącznie takim, który przydaje się autorowi. Najhojniej wewnętrznym życiem obdarzony jest oczywiście Step, jego rozterkom Moccia poświęca najwięcej miejsca, natomiast biedna Gin w najtragiczniejszych momentach swojego życia dostaje dwa skromne akapity uczuć – a tyle można by z tego wycisnąć, setki czytelniczych łez. W ogóle mam nieodparte wrażenie, że Gin została potraktowana przez pisarza bardzo instrumentalnie, jak element, którego trzeba się pozbyć, na dodatek w niezbyt wyrafinowany, banalny wręcz sposób. Najważniejszy wątek został spłycony i zagubił się wśród morza bzdur.


Zamiast emocji, opisów realnych dramatów i największych radości bohaterów dostajemy sporą dawkę nudnych wynurzeń i wspomnień oraz nawiązań do filmów i piosenek. Drugą książkę można by stworzyć natomiast z zawartych w Trzy razy ty opisów restauracji i podawanych w nich dań oraz różnej maści sklepów. Zastanawia mnie tylko czy na okładce nie powinna znaleźć się formułka „zawiera lokowanie produktu”.

Głupotek zupełnie niezwiązanych z głównym wątkiem jest całe mnóstwo. Prócz miłosnego trójkąta przez książkę przewija się korowód zdarzeń i postaci mniej lub bardziej związanych ze Stepem, Gin i Babi. I nie trzeba chirurgicznej precyzji by wykroić poszczególne wątki. Większość z nich zalecałabym całkowicie wyciąć z tej książki, bo są dla niej jak nowotwór – namnożyły się do niebezpiecznych rozmiarów i zatruwają prawidłową pracę fabuły. Albo chociaż zrobić kilka transplantacji – niektóre wątki można było przemieszać, bardziej związać z główną akcją, mam tyle pomysłów… ale nie powiem bo spoilery.


W ogóle ta książka jakoś nie pasuje mi do reszty cyklu. Wystarczy na nią spojrzeć. Poprzednie części nie były takie rozrośnięte, po prostu skupiały się na głównych postaciach i na nich zbudowały swój sukces. Skoro więc redaktor prowadzący nie zdecydował się na okrojenie materiału, dziwi mnie tym bardziej, że historii zawartej w Trzy razy ty nie podzielono na dwa tomy, zwłaszcza że jest idealny punkt fabuły, w którym można by to zrobić – dokładnie strona 394 – tam powinien skończyć się pierwszy tom, to prawie idealnie środek tej książki. To dzień przed ślubem Stepa, to jego wieczór kawalerski, to noc, która przysporzy mu jeszcze więcej wątpliwości. Która czytelniczka nie sięgnęłaby po kolejną część, gdyby zostawiono ją w takiej niepewności?

Miłość? Nie, ta książka nie jest o miłości, więcej w niej kłamstw niż szczerego uczucia. Potwierdzeniem tego był dla mnie cytat zamieszczony na początku książki – po skończonej lekturze warto go sobie przypomnieć i odnieść jego sens do poczynań bohaterów. Boję się tylko, że nastoletnie umysły spragnione wielkiego uczucia, będą postrzegać miłość tak, jak przedstawił to Moccia – jak coś na kształt namiętności z brazylijskich tasiemców, wyegzaltowanej do granic możliwości, patologii nazwanej uczuciem.


Trzy razy ty pachnie pisaniem na siłę, smakuje mdło i staje w gardle. Dobrze, że ta brazylijska telenowela już się zakończyła i miejmy nadzieję, że autor nie zamierza odgrzewać jej po raz kolejny. Nie zniosłabym następnego przewodnika po rzymskich restauracjach połączonego z ckliwym romansem.


Trzy razy ty
Federico Moccia
MUZA SA
2018

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Podoba Ci się ten wpis? Podziel się tą wiadomością z innymi.
Polub, udostępnij, napisz komentarz, podaj dalej!