wtorek, 19 stycznia 2016

Niezborna

Jeżeli częściej niż nakazywałaby to przyzwoitość, sięgacie z nieskrywaną radością po alkohol lub inny magiczny środek z kategorii używka, to bardzo możliwe, że odnajdziecie w tej książce cząstkę siebie. Może się okazać, że jakiś mały pierwiastek waszego jestestwa jest najgorszym człowiekiem na świecie.



Małgorzata Halber stworzyła książkę niezwykle specyficzną pod niemal każdym względem. Od samego stylu aż po przesłanie. To jedno z tych dzieł literatury, które skłania nas do wielu rozmyślań, sprawia, że robimy mały rachunek sumienia. O Najgorszym człowieku na świecie nie można zapomnieć wraz z rozpoczęciem kolejnej lektury, to nie pozycja czytana dla rozrywki. Jednocześnie z poznawaniem bohaterki książki – Krystyny, poznajemy też siebie.

Ciekawy jest ten pamiętnikowy charakter powieści. Zapis myśli nie do końca uporządkowanych, ale na wskroś szczerych. Niektóre fragmenty i notatki z mityngów AA wydają się wręcz całkowicie zrozumiałe tylko dla ich autorki. Trzeba przejść pierw swoistą aklimatyzację, przywyknąć do niekonwencjonalnego języka, długich chaotycznych zdań zbudowanych w dziwnym szyku. Ale gdy już się przyzwyczai… cudo.

Można mieć wrażenie, że to blog w wersji papierowej. Taka forma z pewnością bardziej trafi do ludzi młodych. I dobrze. Bo jak o alkoholizmie pisze Halber:

To się zdarza i zdarzać się będzie coraz częściej, takie mam wrażenie, kiedy zasypiam i za oknem słyszę szesnastolatki, które krzyczą za sobą: „yyy, kurwo!” albo „wary obciągary!”, i nie, nie zmyślam teraz, a one nie są trzeźwe. To się zdarza i będzie się zdarzać częściej, bo jak się umówić na randkę bez wina, jak na trzeźwo pójść z kimś do łóżka, jak się bawić na wyjeździe integracyjnym […] Zdarzać się będzie, bo na mieście jest bilbord z dużym napisem „Żeby zabić nudę”, bo nie można się nudzić, bo trzeba być fajnym.

Niech każdy przeciętny konsument i wielbiciel napoi wyskokowych, zastanowi się przez chwilę czy wyobraża sobie Sylwestra bez szampana, imieniny bez nalewki babuni, romantyczny wieczór we dwoje bez wina, wypad na miasto ze znajomymi czy mecz Ligi Mistrzów bez piwa… Alkohol w taki czy inny sposób towarzyszy wielu z nas. A przecież nie musi.

Autorka wytyka palcem ludzkie słabości, rzeczy, których każdy z nas się boi i wstydzi, ale nigdy nie mówimy o nich głośno. Rzeczy, które staramy się ukrywać i maskować, często właśnie przy pomocy używek. Halber mierzy się też z tym, jak postrzegamy alkoholików. Czy alkoholik znaczy pijak? Jaki obraz widzimy przed oczami, gdy o nich myślimy? Mogą zaskoczyć Was niektóre nazwiska na liście znanych ludzi uzależnionych od procentów. I nie mówię tutaj o „znanych” na poziomie Ilony Felicjańskiej.


W książce pojawia się słowo „niezborny” i przymiotnik ten w idealny sposób opisuje treść i formę Najgorszego człowieka na świecie. ‘Nietworzący harmonijnej, jednorodnej całości, niespójny’ – jak definiuje mój Słownik języka polskiego. To jest piękny brak harmonii, niezwykle przemyślana niespójność, bardzo ludzka i naturalna. To jest niesamowita książka.


Najgorszy człowiek na świecie
Małgorzata Halber
Znak
2015

1 komentarz :

  1. Alkohol niestety potrafi zniszczyć każdego. Mam tę książkę w planach.

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się ten wpis? Podziel się tą wiadomością z innymi.
Polub, udostępnij, napisz komentarz, podaj dalej!